A mimo to ludzie to wilki i wbijają naszemu burmistrzowi szpilki. Na ten przykład Alicja Pytlińska, radna Grodziszczan, w ogóle zanegowała wysokość wynagrodzenia burmistrza, twierdząc, że to maksymalne ustawowe wynagrodzenie burmistrza czy prezydenta miasta i nie przystaje do poziomu życia przeciętnego – nomen omen - grodziszczanina. A co wymyślił Krzysztof Kowalczyk z Prawego Grodziska?
Wysokości wynagrodzenia burmistrza właściwie nie negował. Ale zamarzyło mu się by dodatek specjalny nie był stałą częścią wynagrodzenia, tylko by radni co roku decydowali o jego przyznaniu lub nie burmistrzowi. Jak się dobrze spisze to dostanie, jak nie - to nie dostanie. I ten wniosek był nawet głosowany. Licząc z wnioskodawcą, poparła go trójka radnych. 18 było przeciw. Burmistrz ocalił więc 3190 zł, czyli jedną czwartą pensji.
Co miesiąc otrzyma na rękę jakieś 8,5 tys. zł, choć pod koniec roku kwota ta zmaleje, bo wpadnie w wyższy próg podatkowy. Ale i tak ponad 8 tys. zł zgarnie.
No i nie zapominajmy o samochodzie, kupionym z naszych podatków i z nich utrzymywanym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz